Jest morze, fal dźwięcznych pełne, most światła łączący wyspy. Wypłynęło całe z wiolonczeli, której dotknął smyczkiem światła Bóg.
Tak po prostu zatęskniłem za zachodami słońca z początku lata… jesienią ponurą i smutną.
Dziś bez żadnych głębszych refleksji…
Słów więcej już nie trzeba mi tu – wystarczy mi chwilę dłużej popatrzeć na widoki takie, zanurzyć się w dźwiękach „My Lady Blue” Erica Sierry i moja nadmorska podróż w myślach się już beztrosko zaczyna. Dźwiękami muzyki tak mile unosząc mnie z błogą lekkością letniego wiatru powiewu…